10 lutego 2007 roku w kamienicy na warszawskiej Pradze zmarł ppłk Leszek Drewniak ps. „Diabeł”. Dwa dni później obchodziłby 56 urodziny. Przyczyną śmierci współtwórcy Jednostki GROM, wielkiego wojownika i mistrza sztuk walki był zator żylny – powikłanie po operacji żylaków, która odbyła się kilka tygodni wcześniej. I choć nie ma go już z nami pozostanie w pamięci jego podopiecznych i przyjaciół na zawsze.
Jak wspominał po jego śmierci generał Petelicki:
„Był dla żołnierzy GROM-u niedoścignionym wzorem skromności, odwagi i mądrości życiowej. Potrafił cieszyć się z drobiazgów, nie miał wymagań. Potrafił rozmawiać z każdym, od człowieka sprzątającego teren, po ministrów i generałów. Leszek nigdy nie udawał kogoś, kim nie był. Mało jest takich autorytetów jak on. Jestem dumny i szczęśliwy, że mogłem poznać Leszka i przyjaźnić się z nim. Wiedziałem, że mogę zawsze liczyć na jego wsparcie. Teraz jest daleko, ale mam w domu i w pracy jego zdjęcia, na które patrzę i nadal czuję jego wsparcie”
Leszek Drewniak urodził się 12 lutego 1951 roku w Kowarach. Jego ojciec w czasie okupacji był dowódcą partyzanckim na Wołyniu w ramach struktur Armii Krajowej. Po wojnie jak wielu ówczesnych mieszkańców tamtych rejonów został przesiedlony na Dolny Śląsk. Nie był to jednak koniec tułaczki. Kariera szefa Służby Weterynaryjnej Ludowego Wojska Polskiego skutkowała przydziałem w Warszawie i kolejnymi przenosinami. Przydział mieszkania rzucił rodzinę Drewniaków na warszawską Pragę.
„Dlatego, zainteresował się karate”
„Tata często opowiadał, że jako dzieciak ciągle dostawał lanie od kolegów z podwórka i od starszego brata. Dlatego, zainteresował się karate” – tak w 2017 roku w rozmowie z Onet.pl wspominała córka „Diabła” – Małgorzata Drewniak.
Swoją przygodę ze sztukami walk zaczął dość późno – w wieku 16 lat. Jednak wkrótce okazało się, że ma do tego talent i tak rozpoczęła się jego pełna sukcesów przygoda z karate.
Po 5 latach, w 1972 roku, wraz z Markiem Stefaniakiem jako pierwszy w Polsce mógł się pochwalić zdobyciem 1 mistrzowskiego dana w karate. Ostatecznie za życia dotarł do 5 dana. Był także organizatorem i trenerem wielu sekcji karate w Warszawie. Przez jego ręce przeszło kilka tysięcy adeptów – w tym m.in. przyszły dowódca Jednostki GROM – płk. Piotr Gąstał, który tak wspominał te treningi w rozmowie z Onet.pl:
„To był koniec lat 80. U Leszka trenowałem od liceum. Zaczęliśmy jeździć na zawody. Leszek przyszedł nawet do mojej mamy, uspokoić ją, bo bała się, że przez karate zawalę szkołę.”
W 1980 roku Leszek Drewniak współtworzył Polski Związek Karate, w którym następnie przez kilka lat był szefem szkolenia. W latach 1981-1991 pełnił rolę trenera Kadry Polski Seniorów w karate, a w latach 2001-2007 trenerem Akademickiej Kadry Polski AZS w karate.
Biuro Ochrony Rządu
Gdy w 1984 roku odchodził ze Polskiego Związku Karate rozpoczął karierę w Biurze Ochrony Rządu.
„Jeszcze jako kierownik wyszkolenia w PZK prowadziłem treningi walki wręcz, m.in. dla BOR. Wtedy zdobyłem zaufanie ludzi z tej formacji. W trakcie służby w BOR ukończyłem Akademię Spraw Wewnętrznych i uzyskałem pierwszy stopień oficerski – podporucznika. Wszedłem w skład Specjalnej Grupy Ochronnej, która skupiała najlepiej wyszkolonych agentów ochrony i stanowiła elitę BOR. Naszym zadaniem była ochrona najważniejszych osobistości przyjeżdżających do Polski oraz przedstawicieli naszego rządu w sytuacjach szczególnego zagrożenia” („Diabeł wśród komandosów” J. Rybak, Komandos 4/2007)
„To jest coś dla nas”
W 1989 roku upadła w Polsce komuna, a pułkownik Sławomir Petelicki poszukiwał ludzi potrzebnych do stworzenia nowej jednostki – Jednostki Specjalnej GROM. Leszek Drewniak zgadza się uczestniczyć w tym projekcie i wkrótce z pierwszymi żołnierzami wyrusza do Stanów Zjednoczonych na kurs prowadzony przez legendarną Deltę.
„Leszka poznałem ponad 25 lat temu.Uczył mnie karate i innych sztuk walki. Bardzo mi imponował. Miał zawsze uśmiech w oczach i wielki spokój. Czuło się jego ogromną siłę wewnętrzną. Gdy zacząłem w 1990 r. tworzyć Jednostkę Wojskową GROM, przypomniał mi o nim jeden z kolegów. Gdy opowiedziałem Leszkowi o pomyśle utworzenia GROM-u, bardzo mu się spodobał. „To jest coś dla nas” – powiedział” ( generał Petelicki – „Pożegnanie Diabła” J. Rybak, Komandos 3/2007 )
Po powrocie otrzymał nieśmiertelnik z numerem 5 i wraz z innymi uczestnikami szkolenia wyjeżdża w Polskę w poszukiwaniu kandydatów do służby w Jednostce 2305.
„Na macie zamieniał się w diabła”
Drewniak od samego początku zostaje szefem szkolenia. Niezwykle pogodny na co dzień człowiek, gdy tylko przywdziewał kimono zmieniał się nie do poznania. To stąd wziął się jego pseudonim – Diabeł.
„Na macie zamieniał się w diabła. Uczył nas nie widowiskowych pojedynków z filmów karate, ale niezwykle brutalnej sztuki walki. Jednym perfekcyjnym ciosem eliminował przeciwnika. Kończyliśmy zajęcia i on znowu stawał się zwykłym, spokojnym człowiekiem.” („Pożegnanie Diabła” J. Rybak, Komandos 3/2007)
Jak przystało na „Diabła” dobrze odnalazł się w „piekielnej dziurze”, jak nazwali amerykańscy żołnierze Republikę Haiti, do której trafił z GROMem na swoją pierwszą misję. To wtedy Polska po raz pierwszy dowiedziała się o istnieniu Jednostki. Wraz z nim pojechało 50 innych żołnierzy. A on dbał m.in. o to by byli w formie.
„Służba była ciężka, stała gotowość bojowa, mało czasu na sen, spaliśmy po trzy, cztery godziny na dobę, dużo powodów do zdenerwowania. O brzasku „Diabeł” zmuszał mnie do ćwiczeń tai-chi nad brzegiem oceanu” – tak w książce wywiadzie-rzece „Siła i honor” wspominał płk Petelicki.
Czas pożegnań
W GROMie służył do 1999 roku gdy wraz z generałem Petelickim i innymi zastępcami dowódcy Jednostki po bezpodstawnych oskarżeniach został odwołany przez ministra Pałubickiego z pełnionej funkcji. Po odejściu z wojska został prezesem Fundacji Byłych Żołnierzy Jednostek Specjalnych GROM.
Po śmierci tak wspominał Leszka Drewniaka ówczesny dowódca Jednostki GROM – płk Piotr Patalong:
„Nie byliśmy przygotowani na taki cios. Niema słów, którymi moglibyśmy wyrazić nasz żal.Odejście Leszka dotknęło nas szczególnie boleśnie w jednostce, której był współtwórcą, współgospodarzem, jej nierozerwalną częścią. Zawsze pogodny, uśmiechnięty, pełen życzliwości energii. Był niezłomny i niezmordowany… Uwierzyliśmy nawet, że jest wieczny i niezniszczalny,że żadna słabość nie jest w stanie go pokonać…Tak wiele nas nauczył… ”
I niech to wspomnienie zawsze pogodnego, uśmiechniętego, niezłomnego i niezmordowanego wojownika na zawsze zostanie w naszej pamięci.
Więcej o Leszku Drewniaku:
– „Mówili o nim „Diabeł”: współtwórca GROM-u, karateka, wojownik”, Edyta Żemła, 2007, Onet.pl
– „Pożegnanie Diabła” J. Rybak, Komandos 3/2007
– „Diabeł wśród komandosów” J. Rybak, Komandos 4/2007
Zdjęcia: GROM COMBAT SYSTEM