„…zasnął, płynąc w stronę piaszczystego brzegu Zatoki Gdańskiej”

Jednostka GROM

W rocznicę śmierci Arkadiusza „Szczupłego” Dyki – żołnierza Jednostki Wojskowej GROM. Fragment książki „Zatoka. GROM na wodach Zatoki Perskiej” autorstwa NAVALA.

„Po tym, co oznajmił nam Mig, gdy wróciliśmy z pustynnego strzelania, zapadła cisza. Chłopaki w kraju miały dziś skoki spadochronowe na terenie Babich Dołów niedaleko Gdyni. Spadochroniarstwo jest wręcz przypisane do naszej roboty; po pierwsze, to trochę taka magiczna próba charakteru, a po drugie, przede wszystkim sposób skrytego przerzutu w miejsce naszego działania; każdy z nas musi więc być skoczkiem spadochronowym.

Zachodzimy w głowę, co tym razem, kurwa, poszło nie tak, to wszystko jest czasami popieprzone. Podobno pogoda była wyśmienita, piloci doświadczeni, zrzutowisko wiele razy wykorzystywane w tym celu, a jednak coś nie zaskoczyło, przyroda. Mamy tylko szczątkowe informacje: trzech chłopaków silny podmuch wiatru zniósł nad wodę i lądowali w okolicy torpedowni, starej poniemieckiej bazy wybudowanej do celów testowania torped i szkolenia marynarzy łodzi podwodnych. Dwóch z nich zostało podebranych z wody, a Szczupły który był najbliżej torpedowni, miał zostać uratowany jako ostatni.

Szukają Szczupłego, ale nie ma się co oszukiwać, kurwa mać! Siedzimy w naszej Myszlandi, nikt z nas nie potrafi sobie znaleźć miejsca. Czyszczę MP5, ale jakie to dzisiaj ma znaczenie… Szczupły…chłopaki zaczynają się prześcigać w humorystycznych opowieściach ze Szczupłym w roli głównej. Świetny facet, o wesołym usposobieniu, zawsze uśmiechnięty. Szczupły przecież żyje, jest wśród nas. Poranek nie przynosi nowych wieści, prócz tego, że chłopaki na miejscu nie odpuszczają i od rana nurkują w rejonie, gdzie Szczupły opadł ze spadochronem.

(…)

Szczupłego znalazł Andrzej dosłownie kilkanaście metrów od betonowych filarów torpedowni. Tak niewiele mu brakowało… Szczupły zawdzięczał swój pseudonim posturze, był po prostu szczupły. Nie miał grama tłuszczu, same mięśnie i silne ścięgna. Świetnie pływał, ta umiejętność zapewne gnała go, by oszczędzić ratownikom roboty i dopłynąć samodzielnie do brzegu; zasnął na skutek wyziębienia organizmu, zasnął, płynąc w stronę piaszczystego brzegu Zatoki Gdańskiej”.


Fotografia poglądowa Jednostki Wojskowej GROM bez związku z przedstawionym fragmentem książki.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *