„To nie jest tak, że raz trafiasz do WS i jesteś zajebisty na całe życie”

Krzysztof "WIR" Pluta

Na portalu wp.pl pojawiła się ciekawa rozmowa Łukasza Maziewskiego z Krzysztofem „WIR” Plutą – emerytowanym medykiem z Jednostki Wojskowej Komandosów. Panowie poruszają zarówno aktualne tematy takie jak sytuacja w Ukrainie, jak i te z przeszłości. Na pewno warto się zapoznać z tym co tak doświadczony operator jak WIR ma do powiedzenia. Zwłaszcza, że szczerze przyznaje się do ludzkich odruchów takich jak strach, wizyt u psychologów, czy szacunku do tzw. regularnej armii.

Na zachętę fragment tej rozmowy:

„W wojskach specjalnych jesteście mocno związani ze sobą, prawda?

Miesiące spędzane na poligonach to budują. Tę odpowiedzialność za siebie nawzajem. Mamy sekcję, grupę, która działa i się rozumie, więc jesteśmy w stanie wygrać. „No one left behind” – „nikogo nie zostawiamy”. U nas to działa. Rozumiemy to jak cholera.

Jako wojska specjalne mieliśmy luksus. Mieliśmy dobre wyposażenie, wsparcie lotnicze. Oczy śledzące z powietrza cały teren… Patrzyłem na żołnierzy z – nazwijmy to – konwencjonalnego wojska, którzy codziennie wyjeżdżali na patrole i czułem dla nich podziw. Nie wiem czy miałbym w sobie dość odwagi, by codziennie jeździć, chodzić po tych samych trasach, wykonując zadania, które oni na co dzień robili i nie zwariować. Oni „strzelali się” o wiele częściej, niż my, taka jest prawda. A my? My mieliśmy długi proces planowania, zbierania informacji. Potem do śmigłowców, szybka operacja, szybki powrót i cyk. Pewnie, że korzystaliśmy z pomocy regularnego wojska. Jako ubezpieczenia czy nawet podwózki. Dlatego, jak mówię, nie krytykuję ich, a szanuję.

Ale zazdrość się zdarzała? „O, przyjechały księżniczki. A ja w pasoszelkach (element oporządzenia osobistego żołnierza) z lat 60”.

Zdarzały się spojrzenia z zawiścią. Ale rozwiązanie jest proste. Każdy może być specjalsem. Chcesz, to idź, przejdź selekcję, zalicz kurs bazowy, będziesz specjalsem. Jaki problem?

Fajnie to brzmi. Może to nie jest NAVY SEAL’s, że kandydaci toną, ale też macie ciężkie kursy.

Przede wszystkim trzeba przejść selekcję. A żeby trafić do zespołu bojowego, trzeba po kursie bazowym przejść jeszcze roczny kurs bojowy. I uwierz mi – odsiew jest spory.

Jaki?

Około 50 procent. Oczywiście można zrobić drugie podejście do kursu bazowego, ale daaaalece nie każdemu się to udaje.

Coś za coś. Za to byliście wizytówką Polski w NATO.

No cóż, najlepszy sprzęt, najlepsze wyszkolenie… Nie chcę zadzierać nosa, ale faktycznie elita.

Jakie to poczucie – być częścią elity?

Spory bagaż. Potrzeba ciągłego rozwijania się, doskonalenia swoich umiejętności, doskonalenia, ciągłego szkolenia. To nie jest tak, że raz trafiasz do WS (wojska specjalne – red.) i jesteś zajebisty na całe życie. To ciągłe doskonalenie się, rozwijanie umiejętności. Zmienia się wyposażenie, zmienia się taktyka – nasza i przeciwnika – do której trzeba się dostosować, żeby nie dostać wp…lu.”

Całość znajdziecie na portalu wp.pl.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *