Rocznica śmierci generała Petelickiego – wspomnienie płka Gąstała

Sławomir Petelicki - JW GROM na Haiti

16 czerwca 2012 roku w godzinach popołudniowych dotarła do nas wstrząsająca wiadomość o śmierci twórcy i dowódcy Jednostki Wojskowej GROM – generała Sławomira Petelickiego. Człowieka z wizją i olbrzymią charyzmą, która pozwoliłaby zrealizować tą wizję.

„Każdy z nas – z tych, którzy znali Sławka od momentu stworzenia jednostki – miał swoje powody, by go szanować lub nienawidzić. Bo generała nie dało się mierzyć jedną miarą, nie można było też pozostać wobec niego obojętnym, bo ten człowiek z tak silnym charakterem odcisnął piętno na nas wszystkich. Bez niego nie było by nas, bez nas nie byłoby jego. Bo dobierał sobie ludzi nieprzeciętnych: z zapałem i przebojowych, z iskierką rozrabiaki i polityka, kiedy było trzeba.

Każdy z nas czuł się dumny, kiedy Sławek stawał przed nami i mówił: „Panowie, jesteście najlepsi…”. Dostaliśmy broń, o jakiej inne jednostki mogły tylko marzyć; dostaliśmy trening jaki do tej pory był nieosiągalny w Polsce. Ale przede wszystkim dostaliśmy zadania, jakich dotąd w naszym kraju nie realizowano. W zamian daliśmy całych siebie, bo jasno widzieliśmy cel, dla którego chcieliśmy się poświęcać.

Nie byliśmy jednorodnym środowiskiem. Generał celowo dobierał ludzi z różnych służb: z Wojska Polskiego, policji, UOP-u, Straży Granicznej, BOR-u, a nawet z cywila. Mieszał naszą krew, nasze sposoby myślenia, nasze nawyki i stereotypy. Z tej mieszanki miał wyjść operator może nie doskonały, ale skuteczny. Byliśmy pod wrażeniem „Starego” – częściej nazywanego „Ojcem”, jak sam zresztą wolał. Byliśmy pod wrażeniem jego skuteczności i przebojowości. To on wywalczył obiekty szkoleniowe i koszarowe dla jednostki to on sprowadził najlepszych amerykańskich instruktorów z Delta Force, SEAL Team Six czy CIA. To on nawiązał kontakty szkoleniowe z brytyjskimi SAS i SBS. To on rozpoczął współpracę z niemiecką GSG 9. To on spowodował, że naszymi patronami zostali cichociemni spadochroniarze Armii Krajowej.

(…)

Gdy przyszły inne czasy, kiedy Sławek już GROM-em nie dowodził,  my wyjeżdżaliśmy na kolejne misje lub z nich wracaliśmy, był zawsze wśród nas obecny, aby pożegnać lub powitać kolejne zmiany. Osobiście gratulował tym, którzy ukończyli kurs podstawowy dla operatorów zespołów bojowych. Działo się tak dlatego, że czuł wewnętrzną potrzebę bycia razem z nami. Był wśród nas, ponieważ oczekiwał tego od niego kolejne pokolenia GROM-owców. Był, bo wartości, które w nas zaszczepił, były, są i będą wciąż żywe. „Tobie, ojczyzno” – to zawołanie cichociemnych pozostaje wciąż żywe, bo on przywrócił je do życia, a my je pielęgnujemy.

To żołnierze GROM-u sami zdecydowali, jak będzie wyglądać ostatnia droga i pożegnanie generała. Pragnęli, aby było to pożegnanie najbardziej godne z godnych. Zresztą, nie wyobrażałem sobie tego inaczej. To oni chcieli oddać swemu twórcy i dowódcy hołd w taki wyjątkowy sposób i to oni sprawili, że Warszawa zamarłą, gdy konwój z ciałem generała przejeżdżał ulicami miasta. To oni w ciągu jednej nocy doprowadzili do niemal idealnego stanu stare hummery; to oni prześcigali się, aby wziąć udział w asyście honorowej. Jestem z tego dumny i jestem głęboko wdzięczny, bo to świadczy o sile przesłania, które generał Petelicki nam zostawił, i tym, jak ważną rolę odegrał w kształtowaniu świadomości kolejnych pokoleń żołnierzy GROM-u.

Tobie, ojczyzno!”

Fragmenty wspomnień płka Piotra Gąstała – dowódcy Jednostki Wojskowej GROM w latach 2011 – 2016 z książki „Droga Wojownika – Opowieść o twórcy GROM-u generale Sławomirze Petelickim”

Comments

  1. Karina Kowalska

    Kiedyś, na moim stoisku na Targach Kieleckich pokazywałam specjalny plecak komandosów angielskich. Podszedł do mnie nieznajomy cywil i spytał, czy nie mógłby tego plecaka kupić po targach. Powiedziałam że nie, a on twardo napierał, aż w końcu powiedziałam, że jest już zaklepany. Na to on – wiem, bo to dla mnie! I tak było na prawdę, tylko ja nie wiedziałam dla kogo mam ten plecak trzymać. A to dla Pana Generała. Chciał, żeby ktoś podobne robił u nas.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *