W ubiegłych latach na profilu Jednostki Wojskowej Komandosów ukazywały się historie żołnierzy tej Jednostki, które prezentowały ich drogę do JWK i koleje losu już za bramą Jednostki z Lublińca. Zebrane były w dwa cykle „Nasi ludzie” i „Nasi ludzie na bazówce”. Postaramy się przypomnieć te historie. Być może kogoś z Was zainspirują do służby w Wojskach Specjalnych, a być może opowiecie swoją historię, niekoniecznie, w cyklu „Ludzie z JWK”.
W JWK służę od 2016 roku.
„Wszystko zaczęło się w dziesięć lat wcześniej, kiedy poszedłem na kurs HALO/HAHO we Wrocławiu. Tam poznałem grupę specjalną z 1.PSK (teraz JWK). Zaimponowało mi jak tworzą razem zgraną grupę i ich profesjonalne podejście, a później przez kilka lat dojrzewała myśl o wstąpieniu do JWK. Wcześniej służyłem w innej jednostce, ale tam wyczerpały się możliwości mojego rozwoju, a ja chciałem iść do przodu. W końcu podjąłem decyzję i złożyłem ankietę do Lublińca. Obecnie jestem na pionie szkolenia jako starszy instruktor, zajmuje się szkoleniami tlenowymi HALO/HAHO oraz szkoleniami w tunelu aerodynamicznym.
Po kilku miesiącach od rozpoczęcia służby zostałem wysłany na trzymiesięczny kurs do USA „Military Freefall”. Aby zostać do niego dopuszczonym należało ukończyć także kurs Airborne. Nie było tam taryfy ulgowej, nieważne jakie posiadasz doświadczenie wszyscy są traktowani tak samo. Podczas tego kursu bardzo przydała się znajomość języka angielskiego, często skoki wykonuje się z inna osobą i to ważne, aby znać w tym języku daną terminologię. Część skoków wykonywaliśmy w Arizonie, trudne pustynne warunki, upał oraz tereny górzyste, ale właśnie na takich szkoleniach buduje się doświadczenie. To co wyróżnia naszą jednostkę to jest wykonywanie skoków przez cały rok, w styczniu już zaczęliśmy pierwsze z nich. Ja oczywiście również skaczę, także z 10 000 m n.p.m.
Jakie są relacje w JWK?
Przyjacielskie, różnimy się, ale szybko dochodzimy do wspólnego celu. Jak zacząłem służbę zdziwiło mnie podejście przełożonych, jest podejście partnerskie, a nie jako podwładny i to mnie pozytywnie zaskoczyło. Przełożony na początku zapytał się mnie czym chcę się zajmować, niczego mi nie narzucano. Chciałem wykonywać szkolenia tunelowe oraz tlenowe i tym od kilku lat się zajmuję. Szkolę od podstaw, od kontrolowania wysokości, pracę z aparaturą tlenową, po skoki z zasobnikiem. Wykonujemy skoki w różnych warunkach, wymagające są przykładowo góry – zmienna pogoda, dodatkowo ukształtowanie terenu, a przede wszystkim wiatr. W nocy pracujemy z noktowizorem, często z całym sprzętem, ale trzeba umieć znaleźć i wylądować na wskazanym lądowisku w każdych warunkach i o każdej porze dnia i nocy.
Czy żałuję, że przeszedłem do JWK?
Jedyne czego żałuję, to że zbyt długo odwlekałem tę decyzję. Teraz wiem, że tylko traci się czas. Trzy lata mojej służby w JWK to niesamowity rozwój, awans i progres. Czy jest nudno? Akurat w naszej sekcji zawsze jest coś do zrobienia, nawet w zimę musimy przygotowywać sprzęt do sezonu. Przygotowujemy naszych żołnierzy podczas szkolenia tunelowego i spadochronowego do wykonania zadania metodą spadochronową w różnych warunkach i cieszy nas fakt że osiągnęli pełną gotowość – to znaczy, że wszystko jest w porządku.”
Jeśli chcesz dołączyć do Jednostki Wojskowej Komandosów to koniecznie zapoznaj się z warunkami rekrutacji do JWK.
Jeśli z kolei chcesz opowiedzieć swoją drogę i historię w Wojskach Specjalnych to ślij maila na kontakt@silentheroes.pl
Foto: Michał Szlaga
Źródło: Cisi i Skuteczni