Ludzie z JWK – Piotrek

Piotrek - snajper z Jednostki Wojskowej Komandosów

Przypominamy historię Piotrka – snajpera z Jednostki Wojskowej Komandosów, który w tym roku obchodzi 25lecie służby. Ceniony przez współpracowników i sojuszników przybliżył swoją drogę kariery na łamach profilu Cisi i skuteczni na Facebooku.

Damian „Matka” Matkowski – weteran JWK, a obecnie założyciel firmy szkoleniowej Targets Creators tak wspominał Piotrka:

Jak dowodziłem w Afganistanie Grupą Specjalna to Piotr nie tylko na robotach był moimi oczami, uszami i dużym kalibrem ale przede wszystkim był naszym wsparciem mentalnym, mentorem, super przyjacielem i rozważnym doradcą!

Tym goręcej zachęcamy do lektury.

Służba zasadnicza

„Służbę wojskową rozpocząłem w 1995 roku jako żołnierz służby zasadniczej. Do Lublińca skierowało mnie w WKU, jako ochotnik miałem możliwość wyboru formacji, wybór był oczywisty, wojska powietrzno desantowe. Mało używało wtedy określenia „jednostki specjalne”. Mówiono krótko – desant. Wtedy był to świeżo sformowany, rok wcześniej 1 Pułk Specjalny a później, jesienią 1995 jednostka otrzymała wyróżnik „Komandosów”.

Piotrek - snajper z Jednostki Wojskowej Komandosów

Od zawsze chciałem zostać żołnierzem, interesowałem się historią, wojskowością, należałem do organizacji „Strzelec”. Pomysł zaszczepił we mnie i wzmocnił nauczyciel historii, który organizował obozy wojskowe w prawdziwych jednostkach wojskowych we wczesnych latach 90 tych. Obecnie mogę powiedzieć, że nigdy nie żałowałem wyboru drogi życiowej, dla mnie to duma być żołnierzem zawodowym, choć przyznaję, iż 25 lat temu kompletnie nie zdawałem sobie sprawy z czym się to wiąże.

Na początku służby trafiłem do kompani szkolnej, a po unitarce i zdanym egzaminem na pierwszy stopień podoficerski zostałem jako kapral skierowany do służby w batalionie specjalnym. To był świetny okres. W tamtym okresie żołnierz służby zasadniczej, służący w kompani specjalnej skakał ze spadochronem, jeździł na nartach, wspinał się w górach, strzelał z pistoletu, miał dużo ciekawych innych szkoleń, o których nawet nie marzył żołnierz z poboru w jednostkach piechoty. 

Piotrek - snajper z Jednostki Wojskowej KomandosówSzkolenia wymagały zaangażowania jednak pokazywało mi to co będę mógł robić jeżeli zwiąże się z wojskiem zawodowo. Nie pomyliłem się. Przez ten okres byłem świadkiem przeformowania 1 Pułku Specjalnego Komandosów i rozwoju JWK oraz wojsk specjalnych.

„Kto chciałby zostać snajperem?”

W 1998 r. byłem uczestnikiem pierwszego polsko-amerykańskiego ćwiczenia wojsk specjalnych, w którym udział brała nasza jednostka, JW Grom oraz 10 Grupa Sił Specjalnych. Poznawaliśmy różne działania, nawiązywała się współpraca. W trakcie przygotowań do ćwiczenia padło pytanie: „Kto chciałby zostać snajperem?”. Zgłosiłem się i gdybym cofnął czas – zrobiłbym to samo. 

Wraz z kolegą przeszliśmy szkolenie, zapoznanie z bronią snajperska i taktyką. Wtedy dużo rzeczy musiałem uczyć się sam, szukać instrukcji, materiałów szkoleniowych i przygotowywać własne tabele balistyczne oraz robić ubiory maskujące. To był inny czas. Może taki przykład dobrze zobrazuje tamtą sytuacje. Moim pierwszym karabinem na unitarce był wysłużony kałasznikow z drewnianą kolbą obecnie pracuje na najnowszym modelu karabinka HK416.

Cztery lata później brałem udział w kolejnym dużym międzynarodowym ćwiczeniu, na którym zdobyłem francuską odznakę spadochronową.

Irak

W 2003 r poleciałem na misję do Iraku, I zmiana z jednostki. I było to pierwsze realne zetkniecie z przeciwnikiem, niebezpieczeństwem i rozłąką z rodzina. Irak weryfikował wszystko to co wcześniej trenowaliśmy i uczyliśmy się . 

Weryfikowany był sprzęt, począwszy do butów, poprzez broń czy pojazdy. Nie było tarcz, czy strzelnic, tylko realny kontakt ogniowy z przeciwnikiem, który często nie używał mundurów. Wtedy też doceniono rolę snajpera jako zwiadowcy i żołnierza, który doskonale mógł weryfikować z odległości potencjalne zagrożenie.

 

Piotrek - snajper z Jednostki Wojskowej Komandosów

Afganistan

W 2010 roku nadszedł czas misji w Afganistanie z ramienia ISAF. Tak się złożyło, że do Iraku i Afganistanu wyjeżdżałem zawsze na pierwsza zmianę jednostki. To są wyjątkowe misje, ponieważ trafiasz na nowy teatr i wszystko należy „stworzyć od nowa i zbadać na sobie”. Dlatego tak ważny jest zgrany zespół polegający na sobie, bez reszty.

Łącznie odbyłem trzy misje w Iraku i trzy misje w Afganistanie. Sytuacje które zapadają w pamięci to takie, gdy tracimy kumpla lub po prostu polskiego żołnierza. To, czego nigdy nie zapomnę, to data 23 sierpnia 2013 r, kiedy zginął kolega z mojego zespołu „Miron” ( st. chor. sztab. Mirosław Łucki). Widziałem i słyszałem wybuch. Była to mina pułapka. Ewakuacja Mirona odbyła sie zgodnie z procedurą. Niesamowity szok, zginął jeden z naszego zespołu.

Przede wszystkim satysfakcja

Służba w naszej Jednostce to jednak przede wszystkim satysfakcja, która pojawia się po każdym dobrze wykonanym zadaniu. Po przełamaniu każdej bariery, po pokonaniu każdej słabości czy lęku. To tutaj oddałem swój pierwszy skok ze spadochronem, tutaj się pierwszy raz wspinałem w górach, inni nurkowali czy mierzyli się arktycznym mrozem. 

Zadań, które są przeznaczone do wykonania przez operatorów zespołów bojowych jest naprawdę sporo, więc i przygotowania do nich są wymagające. To wszystko kształtuje charakter, daje mocny kręgosłup. Już selekcja jest takim czynnikiem po zaliczeniu której już zawsze wszystko jest inne.

Piotrek - snajper z Jednostki Wojskowej Komandosów

Pięć lat temu zostałem odznaczony krzyżem kawalerskim Orderu Krzyża Wojskowego. Wyróżnienie to było za X zmianę w Afganistanie. W tej uroczystości w brał udział również śp. Gen. Brochwicz-Lewiński PS „Gryf”. Było to dla mnie wielkie przeżycie, prócz Pana Prezydenta gratulował mi legendarny Dowódca obrony Pałacyku Michla w czasie Powstania Warszawskiego.

W czasie moich 25 lat służby dużo ćwiczyłem oraz zwiedziłem sporo poligonów. W służbie operatora ciągły rozwój to podstawa.

Żywe lekcje historii

Mam stały kontakt z weteranami Batalionu Parasol.  To są bardzo ciekawe, niesamowite i ujmując chwile – „Malina”, „Brzoza”, „Korczak” , nieżyjący już niestety Gryf czy Wierzba. Niestety, ale względu na wiek powoli odchodzą kolejni. Rozmowy z tymi Bohaterami to żywe lekcje historii, bo co innego czytać o wojnie i Powstaniu Warszawskim w książce, a co innego móc zadać pytania i otrzymać odpowiedz podczas sympatycznej rozmowy. Nie wszystko można napisać w książce, a przekaz taki ma zupełnie inny wymiar.

Służba tych młodych wtedy ludzi, ich idee i poświecenie są przykładem dla nas. Wiele razy słyszałem jak mówią o nas „nasze chłopaki”. Z nieukrywaną dumą, bez fałszywej skromności powiem, że to wielkie wyróżnienie z ust tych ludzi.  Myślę że elementy państwa podziemnego, sposób walki, dobór ludzi mają cechy wspólne ze współczesnymi siłami specjalnymi, dlatego mamy tak wiele wspólnych tematów. 

Są to przede wszystkim przyjaźni, wspaniali ludzie z niesamowicie pozytywnym nastawieniem. Wojna odcisnęła piętno na ich życiu, a mimo to mają w sobie wiele optymizmu i pogody ducha, który zaraża. Czujemy się jak jedna wielka rodzina, dlatego często i chętnie się odwiedzamy.

Piotrek - snajper z Jednostki Wojskowej Komandosów

Relacje w zespole

Jakie są relacje w zespole? To są relacje, które ciężko doświadczyć w cywilu. Przyjaźń, współpraca i koleżeństwo. Nasza służba a życie w cywilu to są inne  światy.  Przede wszystkim ogromne zaufanie jednego operatora do drugiego, wiem że zawsze mogę polegać w 100 %  na swoich ludziach podczas wykonywania każdego zadania czy operacji specjalnej. Kolejne wspólne odbyte misje, czy szkolenia cementują już zgrany zespół. 

Trzeba pamiętać, że to faceci którzy mają mocne charaktery i może czasem dojść do różnej wymiany zdań. Jednak zadanie postawione przed zespołem powoduje wygaśniecie drobnych sprzeczek. Chętnie wspólnie trenujemy i szkolimy się, ponieważ mobilizacja jaką daje grupa jest nie do przecenienia!

Każdy operator przynajmniej raz w życiu doświadczył tego i zawsze jest to pozytywne. Dowodem naszej przyjaźni są wizyty kolegów, którzy już odeszli do cywila, a pojawiają się u nas podczas święta jednostki czy innych uroczystości”.

Fot. Cisi i skuteczni, Daniel Dmitriew

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *