ś.p. Sławomir „Czarny” Berdychowski
W 1991 roku ukończył wrocławski ZMECH na kierunku rozpoznawczym. Zaraz po promocji przeszedł selekcję do Jednostki GROM i jeszcze tego roku rozpoczął pod okiem amerykańskich instruktorów Taktyczny Kurs Jednostek Przeciwterrorystycznych.
W GROMie służył niemal 19 lat (od września 1991 do czerwca 2010) przechodząc przez wszystkie szczeble dowodzenia począwszy od dowódcy sekcji szturmowej, przez szefa Wydziału Szkolenia Bojowego, szefa Wydziału Szkolenia Specjalistycznego,i dowódcę Zespołu Bojowego (10.2007–06.2010). Jednocześnie w latach 1992–2007 wielokrotnie pełnił funkcje instruktora i kierownika selekcji tej jednostki, a równolegle przez kilka lat był instruktorem i komendantem Kursu Operatorów Zespołów Bojowych JW GROM.
Tak wspomina go jeden z uczestników Selekcji:
„To było w 1995 roku, na selekcji w Bieszczadach. Jedna z cięższych selekcji, duże mrozy, prawie minus 30 stopni. On był w kadrze instruktorskiej. Czwartego dnia selekcji podzielono nas, mieliśmy pracować w grupie i w zespole.
Trzymałem się z kumplami z Lublińca, byliśmy wychłodzeni. Dostałem dwa batony, trochę energii mi przyszło i wypuściłem się do przodu. Sławek, który był naszym instruktorem i opiekunem od razu to zauważył. Wziął mnie na boczek i mówi: „Masz do wyboru: albo kara formalna, albo nieformalna”. Za to, że nie poczekałem na kolegów, odpuściłem pracę w zespole, a powinienem dbać o całą grupę. Wszyscy w wojsku wiedzą, że kara nieformalna jest lepsza. Mógłby mi przecież powiedzieć, że na tym etapie selekcja się dla mnie kończy.
Wybrałem karę nieformalną, otrzymałem mocnego raza na tyłek, aż przyklęknąłem z bólu. Nie miałem żalu. Ale to zdarzenie pokazywało, że Sławek miał do wielu rzeczy dystans, nie musiał sztywno trzymać się regulaminu, dawał szansę. Kara nieformalna była bolesna, ale to szybko powrócił mój rozsądek – w grupie trzeba pokazać, że potrafię działać z ludźmi. A o to chodziło – czy potrafimy działać w zespole.„
Nie skupiał się jednak wyłącznie na selekcjonowaniu kandydatów. W tym czasie brał udział w misji „Przywrócić demokrację” na Haiti w 1994 roku, w misji UNTAES we Wschodniej Slawonii ( w tym zakończonej sukcesem w operacji Little Flower mającej na celu pojmanie zbrodniarza wojennego Slavka Dokmanovica ), a także misji ISAF w Afganistanie, gdzie od sierpnia 2008 do lutego 2009 r. dowodził IV zmianą Zgrupowania Sił Specjalnych mając pod sobą żołnierzy z GROMu, FORMOZy i JWK.
„W Afganistanie, gdzie na jednej ze zmian był dowódcą kontyngentu, miał pod sobą specyficzny oddział: GROM-owców, ale i chłopaków z Lublińca i Formozy. Nie było łatwe dowodzić taką grupą, musiał tak połączyć ludzi z trzech jednostek, aby współpraca była idealna.” – wspomina jeden ze Specjalsów.
7 czerwca 2010 r. objął stanowisko Szefa Oddziału Planowania i Koordynacji Szkolenia w Dowództwie Wojsk Specjalnych i został mianowany na stopień pułkownika. Nie zagrzał tam jednak długo miejsca. Niespełna rok później 16 maja 2011 r. został wyznaczony na dowódcę JW „Agat”. Dowodził i budował tę jednostkę od podstaw przez kolejne trzy lata. Osobiście poprowadził pierwszą selekcję do JWA, a także opracował szczegółowy poradnik na temat systemowego przygotowania do udziału w tym trudnym etapie naboru do Wojsk Specjalnych.
Wśród żołnierzy miał opinie wymagającego, ale sprawiedliwego dowódcy. Podczas przejmowania Oddziału Specjalnego Żandarmerii Wojskowej, która została przeformowana w Jednostkę AGAT zdecydował, że wszyscy żołnierze gliwickiego oddziału żandarmerii dostaną szansę służby w nowej jednostce. Warunek był jeden – muszą przejść selekcję jak każdy operator Wojsk Specjalnych.
Idealnie oddaje to anegdota dotycząca pierwszej Selekcji do Agatu. Berdychowski miał powiedzieć:
„Jest taka opowieść o wilku i owcy. Dużo je łączy: są zwierzętami, ssakami itp. Ale serca i umysły mają zupełnie różne. Wilk to wojownik. Biegnie sam lub w małej grupie, by osiągnąć cel. Owca radzi sobie tylko w dobrych warunkach. W złych czeka na pomoc i łatwo może stać się ofiarą. Ja w swoim zespole potrzebuję wilków, a nie owiec. Selekcja ma pokazać, kto jest kim”.
Większość z gliwickich żołnierzy stanęła do sprawdzianu. Selekcji odbyło się dziesięć. Po ich zakończeniu Berdychowski wyjaśniał, że jego jednostka ma być w przyszłości zapleczem kadrowym dla innych jednostek specjalnych. Dlatego musi zwracać szczególną uwagę na dobór ludzi, ich predyspozycje i kwalifikacje. Wówczas z byłego Oddziału Specjalnego Żandarmerii Wojskowej selekcji nie zaliczyła jedna trzecia startujących – około 100 osób.
Ci jednak, którzy dostali się do Agatu mogli liczyć na to, że nie będą się nudzić. Pod jego dowództwem żołnierze z Gliwic wyjeżdżali m.in. na kursy rangersów do Stanów Zjednoczonych, szkolenia z przetrwania w dżungli organizowane w Gujanie Francuskiej i na zimowe szkolenia we francuskich Alpach.
Trzynastego października 2014 roku przekazał dowodzenie Jednostką Agat swojemu następcy, a 1 lipca 2015 roku objął stanowisko Szefa Oddziału w Inspektoracie WS (DGRSZ).
Swoich żołnierzy żegnał słowami:
„Miałem wielką przyjemność, wielki zaszczyt i wielki honor formować, tworzyć, wpływać na jej charakter i budować jej zdolności. Cząstka mojego serca na zawsze pozostanie w tych koszarach. Bo włożyłem całe swoje serce, całą swoją wiedzę, mądrości i kontakty, żeby tu w Gliwicach powstała jednostka szturmowa z prawdziwego zdarzenia, o niepowtarzalnym charakterze i unikalnych zdolnościach”.
W czasie służby ukończył wiele prestiżowych kursów na czele z Kursem Oficerskim Sił Specjalnych Armii USA w JFK Special Warfare Training Center and School w Fort Bragg w Karolinie Północnej, Jungle Patrolling Course armii brytyjskiej w Belize, czy kursem dowodzenia operacjami specjalnymi (Combined Joint Forces Special Operations Component Command Course) na Uniwersytecie Połączonych Operacji Specjalnych (Joint Special Operations University) w USA.
Odznaczony między innymi Srebrnym Krzyżem Zasługi, Krzyżem „Za Dzielność”, Gwiazdą Afganistanu, Odznaką GROM, Odznaką AGAT, Odznaką Honorową Wojsk Specjalnych i Kordzikiem Honorowym Sił Zbrojnych RP. Jest również posiadaczem prestiżowego amerykańskiego „noża zielonych beretów” – „YARBOROUGH” o numerze 1007, a także honorowym członkiem the 1st Special Forces Regiment Sił Specjalnych Armii USA.
Czarny odszedł 9 lutego 2016 roku, ale na zawsze pozostanie w pamięci swoich żołnierzy i przyjaciół.
To właśnie m.in. dzięki jednemu z nich – majorowi rezerwy i wieloletniemu kierownikowi selekcji do JWA – Wojciechowi Zacharków – pamięć o Czarnym wciąż trwa. Jak co roku w październiku wystartuje Memoriał imienia pułkownika Sławomira Berdychowskiego – Maraton Selekcja poświęcony pamięci Twórcy i Pierwszego Dowódcy Jednostki Wojskowej AGAT (JWA) oraz kierownika pierwszej selekcji do JWA.
Jak wspomina Zachar:
„Niespodziewana śmierć Pułkownika, wspólna, często trudna służba, ogromna szkoła życia, przekazane wartości w JW. Agat, a także moje odejście do rezerwy, sprawiły że zrodził mi się pomysł o zorganizowaniu biegu: „Maraton – Selekcja” jako uczczenie pamięci naszego pierwszego Dowódcy.
Współorganizując ten bieg chciałbym, żeby wśród uczestników została w sercach i pamięci sylwetka płk Berdychowskiego jako oficera Wojsk Specjalnych o ogromnych, godnych naśladowania wartościach moralnych i etycznych, które do dzisiaj kształtują morale żołnierzy. Jego wysoka sprawność fizyczna, o której świadczył własnym przykładem, a także ciągły rozwój osobisty, sprawiły, że jest i będzie dla nas prawdziwym wzorem do naśladowania.
Cześć Jego pamięci!„
Uczestnicy będą mieli do pokonania 30-40 kilometrów z przeszkodami w okolicach Cisnej w Bieszczadach. Więcej informacji na stronie www.maratonselekcja.pl