„Jako dzieciak sporo wybiłem szyb z procy na wsi za co moja kochana mama nie szczędziła mi razów. Chciałbym zobaczyć jej minę, gdyby ktoś jej wtedy powiedział „… zostaw go, kiedyś będą mu za to płacić”.
IX zmiana PKW Irak jak każda trwała 6 miesięcy, ale podczas tej zmiany SOT (Special Operations Team) przeprowadził 77 operacji typu DA (Direct Action) w kategorii Capture or Kill/ Cordon and Search. Podczas tej zmiany prócz DA wykonaliśmy ponad 80 innych robót takich jak zadania ochronne, eskortowe, patrolowe czy szkoleniowe.
W 2001 roku trafiłem do 1 Kompanii Szkolnej, Szkoły Podoficerów i Młodszych Specjalistów Działań Specjalnych. Pierwszego dnia d-ca plutonu czytał nam z tzw. „czerwonej książeczki” różne definicje dot. działań specjalnych. Jedna z nich utkwiła mi w pamięci do dziś. „…pododdziały specjalne charakteryzuje inicjatywa i aktywność w rejonie działania.” Przez 17 lat mojej służby w 1PSK/JWK prawie wszyscy moi dowódcy wpisywali się w tą definicję, a to gwarantowało mi służbę naprawdę ciekawą. Dowódca SOT był oficerem wpisujący się w nią dużymi, wytłuszczonymi literami.
IX zmianę charakteryzowała duża dynamika działań w terenie miejskim. Operacje prowadziliśmy głównie z pojazdów. Jeden z nich wyposażyliśmy w taran do rozbijania bram i robienia wyłomów w murach w celu torowania przejść dla sekcji szturmowych. Cześć operacji przeprowadziliśmy z użyciem śmigłowców desantując się bezpośrednio na obiekty metodą Fast Rope.
Golden Eagle
Współpracowaliśmy z irackim plutonem specjalnym. Pluton „Golden Eagle” składał się z żołnierzy wyselekcjonowanych i przeszkolonych przez nas. Byli to w 90% mieszkańcy miasta bądź okolicy. Spora część z nich straciła kogoś z rodziny lub przyjaciół z rąk rebeliantów. Motywacja do pracy była w nich więc oczywista, a braki sprzętowe nadrabiali odwagą.
Kiedy zerkam na notatki z tamtego okresu to jeszcze do dziś robi na mnie wrażenie ilość zużytych przeze mnie granatów flash-bang i amunicji do „pompy”.
Operowaliśmy głównie w nocy. Niektóre roboty trwały kilka minut, a inne ciągły się do rana. Zwłaszcza wtedy, gdy cel zdołał uciec z obiektu i puszczaliśmy się za nim w pogoń. Wiedzieliśmy, że nie wymknie się poza kordon zewnętrzny. Oznaczało to jednak trzepanie kilku budynków lub sporego kwartału miasta.
Capture or kill
Operacja Capture or Kill jest bardziej cenna, kiedy kończy się z wynikiem „Captured” niż „Killed”. Kiedy cel jest „killed” nie da się go przesłuchać. Robota po Wisimullaha była właśnie taką operacją. Plan szturmu był standardowy. Zero finezji. Rzemiosło. Kordon zewnętrzny, wybicie bramy taranem na samochodzie, wejście drzwiami głównymi.
Brama – poszła. Drzwi metalowe z przeszkleniami zabezpieczonymi kratą. Pompa, chuligan, flashe. Wchodzimy. Korytarz, pomieszczenia na lewo i prawo. Z kolejnego pomieszczenia w głębi korytarza wyskakuje facet i wbiega na schody. Wystartowałem krzycząc – „spierdala!” Dobiegłem do schodów i zobaczyłem, jak znika mi na półpiętrze. Dopadłem go na kolejnym. Mocny kop w kostkę – klasyczny hak. Wisimullah wywinął piruet i wyrżnął głową w ścianę. Moment i siedzę na nim. Jedno kolano na karku, drugie na schabach, ręce wykręcone do kucia a lufa karabinka wbita między łopatki. Mimo, że trwało to nie dłużej niż 4 sekundy to przez cały czas czułem i słyszałem, że ktoś za mną biegnie. Wodzu. Już go kuje.
Rach ciach i po wszystkiemu. Wracamy do bazy. Jeszcze tylko kubek tego co rewolwerowcy lubią najbardziej i można iść spać.”
Autor:
mł.chor.rez. Krystian Wójcik, Wójo
Ex operator i instruktor Pionu Szkolenia Jednostki Wojskowej Komandosów.
#starapakajwk #ctc