Soyers swoją służbę zaczynał na zespole bojowym B, następnie po około roku przeniósł się na zespół bojowy A Jednostki Wojskowej Komandosów. W czasie 21 letniej służby w JWK odbył 10 misji bojowych do Afganistanu. (5 zmian z ZB-A, 3 zmiany z ZB-B, jedna z ZB-C oraz jedna z WL wspierając jako JTAC działania wojsk konwencjonalnych). Prawie 5 lat na teatrze działań wojennych dało mu ogromne doświadczenie, którym teraz dzieli się na szkoleniach – POL SOF Academy. Jest także o czym opowiadać. Już kilka lat Soyers pisze swoje wspomnienia do szuflady, które być może kiedyś ujrzymy w postaci książki. Ostatnio postanowił podzielić się już napisanym fragmentem.
„Śmigłowiec mocno obniżył lot. Choć leci z tą samą prędkością ma się wrażenie jakby wszystko pod nami ogromnie przyśpieszyło i teraz miga nam tylko przed oczami. To znak, że zaraz lądujemy. Obserwuję wskazania GPSa na wypadek, gdyby piloci pomylili lądowisko, choć nigdy to się nie zdarzyło. 500…300…100 metrów, maszyna ostro zadziera nos do góry, kabina wpada w mocne wibracje….lądujemy. Mocne, ale pewne uderzenie kołami w twardy grunt i dopiero teraz szybko podrywamy się z ławek, wyskakujemy w ustalonej kolejności. Śmigłowiec na ziemi to łatwy cel więc musimy szybko opuścić pokład. Kurz, piach, drobne kamienie, to wszystko ląduje z ogromną siła na naszych twarzach…. Tak jakbyś dostał łopatą piachu w pysk. My jako pierwsi wylądowaliśmy w wyznaczonym miejscu. Dwa zespoły snajperów plus element C2 (dowódczy) lądują po południowej stronie wzgórza, które osłania nas od strony wioski.
Naszym zadaniem jest zająć tak zwany „high ground”, wzniesienie które da nam przewagę nad ewentualnym przeciwnikiem. Z raportów wywiadu wynika, że w tej wiosce jest główna fabryka IED (Improvised Explosive Device) czyli tak zwanych „ajdików”, prawdziwej zmory tej wojny. Z W tym rejonie dawno nie widziano żołnierzy koalicji, co oznacza, że nasi przeciwnicy czują się tutaj dość pewnie i swobodnie. To może być dla nas dużym zagrożeniem. Znajdujemy się około 60 km od najbliższej bazy wojskowej. Szybkim marszem w ustalonym szyku ruszamy zająć nasze pozycje. W tym czasie drugi śmigłowiec wysadza ekipę szturmową wraz z „roofteamami” niedaleko południowo-wschodniego skraju naszego wzniesienia. Przewyższenie wynosi jakieś 200 metrów, więc dotarcie na szczyt po dość łagodnym wzniesieniu zajmuje nam kilka minut. Kiedy tyko docieramy na wzgórze i snajperzy zajmują swoje pozycje, Michał przekazuje przez radio komendę do szturmu.
– „WhiteEagle10” na pozycji. Możecie ruszać.
Naszym zadaniem jest osłaniać szturm ze wzgórza w czasie podchodzenia do obiektu. Liczne głazy dają nam dobre schronienie przed wykryciem, a wysokość umożliwia obserwację. Skrycie zajmujemy dogodne stanowiska. Z tego miejsca rozpościera się idealny widok na całą wioskę, która leży na delikatnym wzniesieniu opadającym w kierunku naszego wzgórza. Daje to praktycznie wgląd w sporą część osady.
W tym czasie nasze śmigła zataczają kręgi nad północną częścią wsi w celu osłony naszego szturmu od północy, a także odwrócenia uwagi Talibów od naszych pozycji. Początkowo przynosi to efekt, gdyż oczy wszystkich mieszkańców, którzy zaczynają wychodzić przed swoje domy, zwrócone są w stronę śmigłowców. Obserwujemy wyraźnie, jak wskazują palcami w stronę naszych dwudziestek-czwórek. Ten śmigłowiec budzi nadal strach wśród mieszkańców Afganistanu. Zapisał się mocno w pamięci tych, którzy pamiętają jeszcze wojnę rosyjsko-afgańską. Wtedy otrzymał przydomek „latający czołg”. Te cenne sekundy pozwalają szturmowi niezauważenie zbliżyć się do obiektu. Mają do pokonania jakieś 300 metrów w otwartym terenie. Poruszają się obok drogi. Osłaniają ich tylko małe murki leżące po obu jej stronach.
Snajperzy zajęli pozycje po wschodniej i zachodniej stronie wzgórza. Ja ulokowałem się między dowódcą i „radzikiem” a snajperami ze wschodniej strony. Muszę być blisko dowódcy i łącznościowca, aby móc szybko wezwać dodatkowe wsparcie, jeśli zajdzie taka potrzeba. Główny medyk trzyma nasze plecy i obserwuje ruch po południowej stronie wzgórza, na wypadek gdyby ktoś próbował nas podejść od tyłu. Rozpościera się tam wielka „płaszczatka”, jak często nazywaliśmy płaską otwartą przestrzeń, przecięta tylko jedną drogą z południa na północ. W oddali widać wielkie pasmo górskie, ale w tym rejonie świata gołym okiem jest bardzo ciężko określić odległość. Moja uwaga skupiona jest na elemencie szturmowym i jego najbliższej okolicy, podobnie jak nasze Mi24, które cały czas informują nas o sytuacji na ziemi. Mam idealny wgląd na drogę podejścia do obiektu od południa. Szybka orientacja terenu z GRG (Gridded Reference Graphic), mapka z dodatkową siatką i numerami budynków, która pozwala nam szybciej lokalizować cele w terenie. Obowiązkowo ma ją dowódca, JTAC, piloci planowo biorący udział w operacji, każdy „roofteam”, dowódca szturmu i jego poszczególne elementy. Najważniejsze, żeby możliwe szybko taką mapkę zorientować w terenie. Jest niesłychanie przydatna.
– Żadnego ruchu na drodze podejścia ani w okolicy obiektu – przekazuje pilot – widzę pojedynczych Afgańczyków w środku wioski, kwadrat C3 oraz E4 z GRG.
– Przyjąłem.
Od razu informacje przekazuję do d-cy szturmu. W tym celu, jako JTAC noszę zawsze dwa radia. Jedno do łączności ze środkami latającymi, drugie do łączności z chłopakami. Zwłoka w przekazaniu informacji może być zbyt kosztowna.
– WhiteEagle11 tutaj Cougar20, droga podejścia czysta, na obiekcie ani w jego okolicy nie widać żadnego ruchu. Pojedyncze osoby C3 i E4 z GRG.
– Przyjąłem, dzięki.
Szturm porusza się szybko dwu-torem ubezpieczonym . Nie ma czasu na spacerki. Mamy ubezpieczenie i potwierdzenie, że droga czysta. Każda sekunda jest cenna, także dlatego, że nasze wsparcie z powietrza mamy jeszcze tylko na kilka minut. Musimy zająć obiekt zanim śmigła odlecą na tankowanie. Około 100 metrów od obiektu chłopaki zostali zauważeni, czego i tak nie udałoby się uniknąć operując w dzień. Teraz cała uwaga mieszkańców skupiona jest na nich. Widać jak wszyscy szybko kierują się na południowo-wschodni skraj wioski gdzie znajduje się nasz obiekt. Trzymają się jednak z daleka. Obserwują uważnie co się dzieje.
– Tommygun, jeśli możliwe przesuń się bliżej naszych pozycji, szturm został wykryty, potwierdź twój play time (pozostały czas nad nami).
– Przyjąłem, wykonuję, play time 5 minut.
– Roger
– WhiteEagle11 śmigła macie jeszcze na 5 minut – rzucam szybko w drugie radio do d-cy szturmu.
– Przyjąłem.
Mimo, że wiem, że Michał wszystko słyszał, gdyż jest tuż obok mnie to i tak przekazuję mu wszystkie informacje raz jeszcze, w końcu to on dowodzi i muszę mieć pewność, ze wszystko usłyszał i nic nie rozproszyło jego uwagi w tym momencie. Przecież do niego spływają wszystkie informacje od szturmu, snajperów, JTACa a także z TOCu, więc ma troszkę do ogarnięcia. Znamy się wiele lat i mamy do siebie pełne zaufanie.
Widać wyraźnie jak „lokalsi” zbierają się w kilkuosobowe grupki. Pojawia się mnóstwo dzieci. No to się zaczyna – pomyślałem…
Więcej znajdziecie na profilu PSA – POL SOF Academy na Facebooku.
Comments
friend of mine :), regards, Rosco