Kontynuujemy cykl „pięć pytań do…”. Tym razem o odpowiedzi został poproszony jeden z medyków Jednostki Wojskowej Komandosów. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że zarówno medycy JWK, jak i innych jednostek Wojsk Specjalnych poza obowiązkami służbowymi w Jednostkach pomagają na dyżurach jako ratownicy medyczni. Wykorzystują wiedzę ze szkoleń oraz swoje doświadczenia, aby pomóc ja największej liczbie osób.
1. Z jakimi trudnymi sytuacjami może spotkać się medyk podczas swojej służby?
Praca medyka to nie tylko bieganie z plecakiem, to również cały szereg przygotowań pod kątem kwestii sprzętowych do środowiska na obcym terenie oraz cały proces szkoleń. To również olbrzymia odpowiedzialność za kolegów i podejmowanie wyzwań w trudnych sytuacjach. Przykładowo jedną z nich jest tzw. przedłużająca się ewakuacja, w której helikopter nie przyleci od razu i trzeba samodzielnie zając się rannym.
Mając pod opieką poszkodowanego trzeba mieć stalowe nerwy oraz doświadczenie, szereg wcześniej przetartych szlaków. Nikt Ci wtedy nie pomoże, jesteś zdany sam na siebie. Ponadto po wielu godzinach często pacjentem staje się cały zespół (team), trzeba czuwać i reagować adekwatnie do wszystkich możliwych sytuacji. W takich wypadkach po pierwsze należy skupić się na MARCH, a następnie na wszystkim co może zabić pacjenta w późniejszych fazach, w tym różne wstrząsy. Medyk musi mieć na uwadze tzw. triadę śmierci (lub inaczej zabójczy diament) – czyli zaburzenia metaboliczne oraz zaburzenia krzepnięcia , jednym słowem intensywna terapia przez duże IT gdzieś daleko od bazy.
Wykonując zadania na tyłach przeciwnika, jednostki sił specjalnych (i nie tylko) działające w rejonach odległych, muszą stawić czoła nowemu wyzwaniu na współczesnym polu walki, jakim jest tzw. ”tyrania dystansu”.
2. Dlaczego zdecydowałeś się na zostanie ratownikiem medycznym, a następnie na służbę w JWK?
Ja mam patriotyzm w duszy, zawsze chciałem służyć Ojczyźnie. Ponadto mam tradycje rodzinne związane ze służbą wojskową. W JWK mam możliwość olbrzymiego rozwoju oraz licznych szkoleń. Byłem na czterech misjach, latałem na MEDEVACU, wszędzie gdzie się dało, aby nieść pomoc. Miałem również trudne chwile, kiedy chociażby pewnego razu na misji podnieśliśmy się w górę i usłyszałem: „Kill In action”, a chodziło o polskich żołnierzy. Zastygłem, tego się nie zapomina. Selekcję do jednostki przeszedłem bez problemu, zawsze miałem dobrą kondycję.
3. Co chciałbyś przekazać ratownikowi medycznemu, który rozważa wstąpienie do JWK?
Przede wszystkim, że naprawdę warto. W JWK jest możliwość nieustannego rozwoju, naprawdę dobre warunki służby, czy liczne szkolenia. Ponadto zdobywa się olbrzymie doświadczenie, dlatego iż misja misji nierówna.
Ja, oprócz służby, pracuje jeszcze jako ratownik medyczny w jednej ze stacji pogotowia. Po prostu chcę pomagać ludziom.
4. Co chciałbyś przekazać innym na bazie swoich doświadczeń?
Przede wszystkim nie bać się udzielać pierwszej pomocy, zrobić ten kurs oraz przyswoić wiedzę z tego zakresu. Zawsze warto być pewnym siebie, być przygotowanym na różne sytuacje, wykorzystać każdą szansę na uratowanie kogoś bliskiego. Na bazie doświadczeń z pogotowia, osoby którym często ratujemy życie, przeżywają – gdyż pomocy udzielili im świadkowie danego zdarzenia. Są też przyjemne sytuacje, pamiętam jak pewien pan któremu wcześniej udzielaliśmy pomocy przyjechał do pogotowia, tylko po to by powiedzieć: dziękuję, że żyję. To wszystko jest warte całości trudów oraz często – niełatwych sytuacji.
5. Jakie predyspozycje powinien posiadać medyk, który chciałby wstąpić do JWK?
Powinien mieć przede wszystkim samozaparcie, chęć ciągłego doskonalenia, szkoleń oraz zdobywania doświadczeń. Przede wszystkim potrzebni są ratownicy medyczni, po studiach I stopnia.
Zdrowia dla Was!
Jeśli chcielibyście dołączyć do Jednostki Wojskowej Komandosów i zostać medykiem to zapraszamy do zakładki rekrutacja na stronie Jednostki
źródło: Cisi i skuteczni
Fot. Daniel Dmitriew